10 grudnia 2008

Sieciowy zawrót głowy


Poszukując w Internecie wiersza Broniewskiego, trafiłam na setki stron z interpretacją tegoż. Na każdej wyłuszczone dokładnie, co poeta chciał przez co powiedzieć. Na żadnej ze stron nie ma oryginalnego tekstu wiersza. Czyżbym tylko ja była taka staroświecka sądząc, że do interpretacji dobrze mieć tekst? W dzisiejszych czasach przecież wystarcza ściąga, nomen omen, ściągnięta z sieci. Pani w szkole się nie zorientuje, bo w 9 przypadkach na 10 traktuje komputer jako urządzenie "nie dla niej". Jeśli się zorientuje, to jest wredną babą, która się uwzięła i za dużo wymaga.

Jakiś czas temu szukałam definicji pojęcia "rodzina wyrazów". Znalazłam kilka portali, na których można zadać dowolne pytania - a tam prośby o podanie rodziny wyrazów, bo potrzebują na jutro do szkoły. Czyżbym tylko ja była taka staroświecka sądząc, że rodzinę wyrazów skonstruować jest w stanie przeciętnie inteligentne dziecko, jeśli tylko pozna zasadę konstrukcji?

Odrabianie zadań domowych w sieci dotyka także mojego bloga. Ci, którzy trafili tu z fraz "list do koleżanki o wieliczce", "see you co to znaczy", "co po polsku znaczy inspiration" czy wręcz "jak zrobić ćwiczenie 1 na stronie 22 w książce inspiration 3", najprawdopodobniej szukali gotowca do zeszytu.

Internet to kopalnia informacji...