15 lutego 2013

Nie mam czasu


Nienawidzę stwierdzenia "nie mam czasu"! 
W obu znaczeniach.

- "nie chcę mieć czasu" - biorę sobie na głowę tyle rzeczy, że nie wyrabiam. Biorę z własnej woli, nikt mnie nie zmusza. Jestem i chcę być człowiekiem zajętym. Mam swoje priorytety. Krótko mówiąc, wiem dla kogo i na co chcę mieć czas, ty się w tym, mój rozmówco, nie mieścisz.

- "nie chce mi się mieć czasu" - niby znajdę czas, ale to tyyyle roboty, wysiłku, tak daleko, trzeba wyjść z domu, a pogoda taka brzydka, a taki upał, a tak duszno, a tak zimno. W ogóle jest nie tak jak trzeba. Lepiej posiedzieć na fejsie albo przed telewizorem, nie wychodzić z domu, nie zmuszać się. 

Czasu nie mają gimbusy, licealiści, maturzyści, bezrobotni mieszkający z rodzicami i pracujący bezdzietni mieszkający z kotami, imprezujący studenci zaoczni i hipsterzy zarobieni przy startupach. W końcu fejsbuk sam się nie polajkuje, seriale same nie obejrzą, a gry same nie przejdą. Paradoksalnie najbardziej zajęte grupy - osoby jednocześnie studiujące i pracujące oraz rodzice małych dzieci - najrzadziej mówią, że nie mają na coś czasu. Może życie nauczyło ich planowania? Czasu nie ma ten, kto go przetryndala na pierdoły, taka prawda.

A już najbardziej wkurza mnie, kiedy ktoś zdeklaruje się, że coś zrobi, a potem oznajmia, że jednak nie, bo nie ma czasu. Po co podejmujesz zobowiązania, człowieku? Czyżby w ciągu ostatniego tygodnia urodziły ci się niespodziewanie trojaczki, którymi musisz zajmować się dzień i noc? Nie przychodzi mi do głowy nic, co z dnia na dzień człowieka odziera całkowicie z jego czasu wolnego - nic, czego nie da się przewidzieć czy zaplanować. Można nie mieć nagle możliwości, sił, ochoty, ale to wszystko zasłania się zasłonką z napisem "nie mam czasu". 

Na książkę [człowiek] musiałby przeznaczyć co najmniej pięć godzin. A tyle wolnego czasu nie ma prawie nikt. A jak ma, to się do tego nie przyzna. Bo posiadanie wolnego czasu to w dzisiejszych czasach stempel nieudacznictwa. (Krzysztof Varga w wywiadzie dla "Newsweeka")

Ja się przyznaję. Jestem nieudacznikiem i znajduję czas na wiele rzeczy, w tym czytanie książek. I nie słyszałam nigdy hitu disco polo "Ona tańczy dla mnie". Bo szkoda mi na to czasu.

***
W związku z powyższym zapowiadam, że w ten weekend będą tylko krótkie wpisy, bo wyjeżdżam odwiedzić piękne miasto Breslau.