- Jakie zimne ręce! - zrobił odkrycie On. - Przecież ty całkiem nie masz pulsu!
- Nie no, puls jakiś to chyba mam... - zaoponowałam, dziarsko maszerując przez Kazimierz*.
- Nie masz! I w ogóle jakaś blada jesteś - zrobił kolejne odkrycie On.
- Ja ZAWSZE jestem blada.
- Masz za mało krwi - zdiagnozował On.
- I co w związku z tym?
- Jak to co? Musisz się napić.
* Może i mam anemię, niskie ciśnienie i brachykardię, i hipochondrię, ale
jak mi dawać regularnie jeść i nie kazać gwałtownie wstawać, to się
naprawdę doskonale czuję.