Nie, nie chodzi o Pre-Menstrual Syndrome, zwany powszechnie w naszym pięknym kraju zespołem napięcia przedmiesiączkowego.
Inna sprawa, że niektórzy obciążają to zjawisko winą za wszystkie "nietakie" zachowania czy słowa kobiety.
On nie.
Bo On ma swój PMS.
PrzedMaturalny Stres.
W takim układzie lepiej, żebym sobie swoją kobiecość wyłączyła. Aż zakwitną kasztany.
26 stycznia 2006