Przesadzałam wczoraj kwiaty na balkonie. By nie skalać rąk bieli brudną ziemią, założyłam rękawiczki-wampirki. Klasyczne, białe z czerwonym.
Po skończonej orgii ogrodniczej wrzuciłam rękawiczki do miseczki z ciepłą wodą i proszkiem do prania - były niemiłosiernie upaćkane wilgotną ziemią. Dziś rano okazało się, że plamy owszem, puściły, ale wraz z barwnikiem. Teraz mam sweetaśne, rooshove rękawiczki-wampirki.
Strzeżcie się!
Jeśli je założę i usiądę przy komputerze, ten blog zmieni się w blogaska!
Nota bene, trafiłam ostatnio na bloga, którego autorką była sweat-girl. Pot-dziewczynka.
Poszłam wywiesić wyprane wampirki na suszarce, bo mnie ten róż oczopląśny w łazience kłuł w oczy. (Na balkonie nie kłuje, bo jest zimno, więc nie wychodzę, jeśli nie muszę.)
Ale wyszłam, bo musiałam.
I usłyszałam Demoniczny Głos z Zaświatów.
Słowo daję, jak nagrany na taśmę głos demona w tych filmach o egzorcyzmach.
Swoją drogą, całkowita bzdura.
Wedle wytycznych Kościoła egzorcystom nie wolno nagrywać tego, co mówią opętani.
Wsłuchałam się w niego...
- O, witaj, Jezu, synu Maryi - tyś jest Bóg prawdziwy w świętej Hostyi... - wychrypiał zawodzący, falowo wznoszący się, nienaturalnie niski Głos, wzbogacony o profesjonalny przester. Z pobliskiego kościoła niósł się śpiew przez zewnętrzne głośniki, a kiepska jakość tychże zmieniała go w Demoniczny Głos z Zaświatów.
Tylko tekst się nie zgadzał.
Dla zainteresowanych: w tym roku jest jedyna okazja, żeby złamać krakowską bożocielną tradycję. Ze względu na remont ulicy Grodzkiej tegoroczna procesja zamiast jak zawsze, z Rynku Grodzką na Wawel, przejdzie tylko dookoła Rynku.
22 maja 2008