Odkąd mieszkamy razem, czyli od ponad 2 lat, zmywał głównie On. Układ był prosty: jedno z nas gotuje, drugie zmywa. Zwykle ja gotowałam.
Jednak z czasem Jego niechęć do zmywania okazała się zbyt silna. Skutkowało to tym, że brudne naczynia leżały w zlewie przez prawie dobę, od obiadu do następnego obiadu, kiedy to argumentem ad esuriam zaganiałam go wreszcie do zlewu.
W końcu sprawa została rozwiązana bardzo prosto. Zmywam ja, jako że bardzo to lubię. W zamian On finansuje mi krem do rąk, tabletki ze skrzypem oraz manicure raz w miesiącu.
20 października 2008