- Kochanie... - zagaduję Go nieśmiało, przejrzawszy ofertę sklepu internetowego w poszukiwaniu kolczyków i "przypadkiem" trafiwszy na piękne sari. - Skoro Agat nie szła w końcu do ślubu w sari, to może ja bym mogła..?
- Świetny pomysł! - prycha sarkastycznie On. - Ślub w Katedrze Wawelskiej, po łacinie, ja we fraku, a ty w sari. Jeszcze może zatrudnijmy do tego afrykańskich bębniarzy. Albo chińskich tancerzy! - wylicza z gryzącą ironią w głosie.
21 listopada 2008