Zrobiłam Mu herbatę, trzyminutową, postawiłam na biureczku.
- Ciekawe, jak tam herbata... - rzucił w przestrzeń On po jakimś kwadransie od wyżej wymienionych czynności.
- No, chyba dobrze...
- Ciekawe, jak smakuje... - dodał tęsknym tonem, zezując znacząco w stronę kuchni, przekonany, że zaparzaczki nadal pławią się w czaju rodem z grypsery.
- Hm. Chyba możesz sam spróbować, stoi tuż przed tobą...
5 kwietnia 2009