Kiedyś On nostalgicznie westchnął ku "zieleni w mieszkaniu". Wlazł mi tym westchnieniem na ambicję, przez co zasiedliłam wszystkie nasze parapety, a nową roślinkę potrafię nabyć nawet przy okazji codziennych zakupów. Dziś przywiozłam fikusa.
- Przywiozłaś kwiata - popisał się elokwencją On.
- O. Fiskus! - ucieszyła się Pchełka.
- Tobie to się ostatnio wszystko z jednym kojarzy... - spojrzałam na Pchełkę z politowaniem. - Fikus. Ma na imię Natasja.
- Natasja. Jak jakaś rosyjska dziwka - podsumował On.
10 czerwca 2009