2 sierpnia 2009

W rytmie tam-tamów


Pchełka kupiła jakąś gazetę dla gospodyń z powodu dodanej do gazety książki kucharskiej. Gazetę przeczytałyśmy obie, a nawet, jak się okazało, Luby czytał.
- Ten artykuł o ślubach jest straszny - mówi Pchełka. - Ale za to dział porad seksualnych zabawny.
- Właśnie - przytakuje Luby. - Czytałaś o tej babce, która się martwi, że nie ma jednoczesnych orgazmów z mężem? - pyta mnie poważnie.
- No, czytałam.
- Wymyśliłem, że powinna zatrudnić sobie takiego bębniarza jak byli na galerach. Wyobraź sobie, idziesz do sypialni, a tam w kącie siedzi facet z bębnem i nadaje rytm - roztacza przede mną czarowną wizję Luby.
- Szczerze mówiąc, preferujemy nowocześniejsze rozwiązania - zadzieram nosa. - On po prostu uruchamia metronom.