- Czy jest brzoskwiniowa? - spytałam w sklepie z herbatami.
- Nie mamy brzoskwiniowej, ale jest Maharani, z brzoskwinią i innymi owocami.
- Hm... A czy jest w niej mandarynka? - spytałam pomna tego, że On na mandarynki ma silną alergię.
- Nie, na pewno nie. Nawet w herbacie mandarynkowej nie mamy mandarynki! - obwieściła z dumą pani, podsuwając mi Maharani pod nos.
Pachniało ładnie, to wzięliśmy, mamy też pomarańczowo-czekoladową. Obie są godne polecenia, mnie jednak nurtuje, CO jest w mandarynkowej..?