Chcę obejrzeć "Solistę" i "Sherlocka Holmesa", bo uwielbiam Roberta Downeya Jr. Nigdy nie wybaczyłam mu, że tak po chamsku zostawił Ally McBeal prawie przed ołtarzem. To jeden z moich ulubionych aktorów. I jeszcze "Mikołajka", bo mam sentyment do tych książek i nie powstrzyma mnie nawet błąd interpunkcyjny na plakacie. I "Alice in Wonderland", koniecznie w wersji angielskiej. I "Rewers", bo lubię Agatę Buzek (sic!). I "Królika po berlińsku", bo mi się tytuł spodobał. No i koniecznie "Fame", bo przecież kocham musicale. I "Nine", z tego samego powodu.
Uch. Czy to jest ten moment, w którym bankrutuję na biletach do kina?