Ludzka pamięć to bardzo skomplikowane "urządzenie". Czasem jedno słowo, gest, zapach potrafią wyraźnie wywołać jakieś wspomnienie, dotąd całkiem zamglone. Dlatego najlepszym sposobem usprawnienia swojej pamięci jest odkrycie klucza do niej, rodzaju bodźców, jakie wyzwalają wspomnienia.
On ma pamięć słuchowo-zapachową, ja zapamiętuję kolory, kształty i smaki. Odczuwam to bardzo silnie, na granicy synestezji. I tak już mam, że poszczególne potrawy kojarzą mi się z różnymi okresami mojego życia, z miejscami, które odwiedziłam i z ludźmi, którzy wtedy byli przy mnie.
Dziś znów odwiedziłam Londyn i ogród królowej Marii w Regent's Park. A to wszystko - za sprawą niewinnej kanapki - takiej samej, jaką jadłam do spółki z wiewiórką siedząc na ławeczce pod pergolą oplecioną pnącymi różami... Za oknem polska zima, a ja w wyobraźni wąchałam angielskie róże.
13 stycznia 2010