Uśmiecham się nawet kiedy ktoś mnie krytykuje. Potem wypłakuję swoją frustrację w poduszkę i wymyślam cięte riposty, których i tak bym nie zwerbalizowała, nawet gdyby wcześniej przyszły mi do głowy.
Robię mnóstwo rzeczy za darmo, z uprzejmości, bo umiem, bo lubię, w zamian za "dziękuję". Czasem nawet nie ma "dziękuję".
Jestem do dyspozycji prawie zawsze, jako konsultantka, powiernik, ramię do płakania. Dyżurna Matka Teresa dostępna całą dobę.
Pamiętam o urodzinach i imieninach wszystkich przyjaciół. Nie wymagam pamiętania o moich.
Nie egzekwuję długów, bo rozmawianie o pieniądzach wydaje mi się tak samo niewłaściwe jak krytyka czyichś poglądów politycznych.
Nie umiem inaczej. I to się mści.