9 sierpnia 2011

Podświadomość


Miałam wczoraj kiepski dzień - złapał mnie deszcz w drodze do pracy, wracałam autobusem, bo po 17 nadal lało, a w pojeździe było tak duszno, że zasłabłam. Wracając z przystanku przemokłam do suchej nitki, z wyjątkiem niewielkiego skrawka przykrytego peleryną przeciwdeszczową. Kiedy wróciłam do domu, On rozebrał mnie z przemoczonych ciuchów, następnie napoił gorącą herbatą z rumem, nakarmił lasagne, ulokował na kanapie i troskliwie przykrył kocem.

- Już wiem, czemu zemdlałaś! - wygłosił odkrywczym tonem po tych wszystkich zabiegach.
- No..?
- Podświadomie chciałaś uniknąć prasowania!