Kiedy u Niego w domu smażone są naleśniki, oba psie ogony machają w zgodnym rytmie, a dwie pary psich oczu wpatrują się w osobę smażącą prosząco i łakomie zarazem. Gdyby Jemu duma pozwalała (i warunki fizyczne, bo jak by nie patrzeć, nie potrafi machać ogonem), usiadłby obok tych psów i żebrałby o naleśniki.
- Zostanie ci coś z tych naleśników? - spytał On, starannie ukrywając błagalną nutę w swoim głosie.
- Zostanie. Dwa.
- To ja jednak poczekam trzy lata, aż się upieką te w piekarniku.
- Nie trzy lata. Kwadrans. A jeśli tak ci się spieszy, to zaraz możesz ucieszyć swoją wyczekującą mordę naleśnikiem.
- Mówiłaś, że zostawisz mi dwa! - przeraził się On.
- Zostawiłam. Ale naraz możesz jeść tylko jednego.