9 grudnia 2011

"Sucker Punch"


Bohaterkę filmu spotyka seria niefortunnych zdarzeń: umiera jej matka, chciwy wujaszek lubieżnym wzrokiem obserwuje młodszą siostrę, a wycelowany w jego głowę pistolet nieszczęśliwie trafia w żarówkę, rykoszetem zaś w siostrzyczkę. W efekcie tego pecha słodka blondynka trafia do szpitala psychiatrycznego, a że akcja dzieje się podobno w latach 50 XX w., to jest mrocznie i przerażająco. Tym gorzej, że w ciągu pięciu dni na bohaterce mają dokonać zabiegu lobotomii.

Dalszej akcji można się łatwo domyślić, jeśli kiedykolwiek grało się w jakąś grę komputerową: Baby Doll odkrywa w sobie nadprzyrodzoną moc, od przypadkowo napotkanego mędrca dostaje quest, zbiera drużynę, organizuje kilka wypraw, by zdobyć przedmioty niezbędne do ukończenia misji. I to te wyprawy są główną atrakcją, bo wszystko wygląda w nich jak w grze komputerowej - z tą różnicą, że dzieje się samo. Byłoby lepiej, gdyby nie pseudofilozoficzna narracja na początku i na końcu, chociaż może ten film jest dla nastolatek zaczytujących się w Coelho.

Dla wielbicieli lolitek, Vanessy Hudgens, gier komputerowych, steampunkowych hitlerowców i metaforyki rodem z "Matriksa". Czyli dla mnie! (Naprawdę lubię Vanessę. Jest śliczna, kiedy nie śpiewa.)

Sucker Punch, USA/Kanada 2011