Trus pisała u siebie o akcji blogowej "Doceniam - nie kradnę - podaję autora". Po ostatniej akcji z kradzieżą moich zdjęć (pisałam o tym na Facebooku - kto blog lajkuje, ten wie!) stałam się wyjątkowo wyczulona na tego rodzaju zachowania. Zawsze podaję autora przepisu czy zdjęcia, jeśli nie korzystam z własnych - wszyscy tak powinni robić.
Zdjęcie opublikowane na blogu należy do tego, kto je robił. Moje zdjęcia (np. opublikowane tutaj, ale i te na blogu) są na licencji Creative Commons - można ich używać niekomercyjnie, pod warunkiem, że mnie o to zapytacie i podpiszecie pod zdjęciem. Więcej tutaj.
Przepisy kulinarne są częściowo objęte prawem autorskim. Receptura, tak jak inne algorytmy, idee czy pomysły, nie jest autorska - ale jeśli opis jest utworem w jakikolwiek sposób (a de facto każdy opis jest), to chroni go prawo autorskie. Etyka jednak nakazuje podać autora lub źródło przepisu, którym się inspirujemy.
Cała twórczość, a więc wszystkie teksty, które tutaj się pojawiają, należy do mnie. Przy cytowaniu z czyjegoś blogu TRZEBA podać autora (a najlepiej - jeszcze link do cytowanego tekstu), tak jak przy cytatach z książek w pracy naukowej.
Wiem, że czasem znajduje się coś w sieci przypadkiem albo bez autora - sama mam pozapisywane setki zdjęć z różnego rodzaju inspiracjami wnętrzarskimi, kulinarnymi, fotograficznymi i innymi. W takim przypadku, publikując strój, wnętrze, przepis czy zdjęcie inspirowane czyjąś twórczością, najlepiej postawić sprawę jasno i napisać, że nie zna się autora oryginalnego pomysłu. Kradzieżą w takim przypadku jest przypisywanie sobie autorstwa pomysłu.