17 lutego 2013

City break w Polsce


Ten wpis napisałam na kartce wracając z Wrocławia do Krakowa. Trochę czasu zajęło mi rozszyfrowanie autobusowych bazgrołów, ale jakoś się udało.

Mój styl podróżowania bywa różny, ale jedno jest pewne: choć uwielbiam przyrodę i piękne widoki, to jestem zdecydowanie ucywilizowana.
Żeby dobrze się bawić, potrzebuję ciepłej wody (może być w publicznej łazience), dobrego jedzenia (co wcale nie oznacza frykasów) i wygodnego noclegu (może być nawet w namiocie, byle przyjazny moim plecom). To są rzeczy, na których nie oszczędzam.

Weekendowe wypady - tzw. city break - to bardzo popularny sposób spędzania czasu. Nie musi to wcale wymagać wydania fortuny, zwykle tego typu wyjazdy zamykają się w 200 zł, a jeśli macie zniżki studenckie, to nawet mniej. Oczywiście zawsze można zaszaleć na zakupach i wydać średnią krajową, ale to nie jest obligatoryjne. Najważniejsze w podróży atrakcje, czyli odmienność, atmosferę i piękno wokół, można chłonąć w każdych ilościach, i to za darmo.

Poniżej moja subiektywna lista polskich miast wartych odwiedzenia na parę dni - tych mniej oczywistych, mniej znanych. O urokach Krakowa, Wrocławia czy Gdańska napisano już chyba wszystko, a na mojej liście do odwiedzenia wciąż znajdują się takie perełki jak Poznań czy Zamość.

JELENIA GÓRA

Za uroczy rynek i piękne okolice. W Cieplicach, jednej z dzielnic, można udać się "do wód", a całkiem niedaleko znajduje się Szrenica, której szczyt wygląda absolutnie bajkowo, oraz zachwycająca Świątynia Wang, ewangelicki kościół drewniany, wybudowany w Norwegii w XIII wieku i przeniesiony do Polski w XIX. No i te widoki! To jedno z niewielu miejsc w górach, które lubię.

KAZIMIERZ DOLNY

Za zakole Wisły, koguty i niepowtarzalną atmosferę oraz za filmowość okolicy - kręcono tu "Podróż za jeden uśmiech". Dodatkowym plusem jest bliskość Czarnolasu (muzeum Jana Kochanowskiego) i Puław (przepiękny zespół pałacowy). Uprzedzam: do Kazimierza najlepiej jechać w tygodniu, chyba że ktoś lubi przewalające się tłumy.

TORUŃ

Największe wrażenie robi tu na mnie Wisła, rozlana chyba szerzej niż Tamiza. Starówka w Toruniu zachwyca na każdym kroku, no i jest jeszcze ogród zoobotaniczny, po którym chodzimy oczywiście pogryzając pierniki! Na obiad polecam naleśnikarnię Manekin na Wysokiej.
ŁEBA

Byłam tam zawsze wczesną wiosną, w marcu czy kwietniu - podobno wtedy jest największe stężenie jodu w powietrzu. Są też niskie ceny i puste ulice, które pozwalają się zrelaksować. Dodatkowe atrakcje: ewenement na skalę europejską, czyli ruchome wydmy, znajdująca się niedaleko dawna święta góra Słowian zwana Rowokołem, no i oczywiście plaża!

TARNOWSKIE GÓRY
Jedno z miejsc, które choć jest w samym sercu Górnego Śląska, zachowało swój wyjątkowy, wcale nie przemysłowy charakter. Jedyna huta, jaką tu znajdziecie, jest czarna (tak nazywa się jedna z dzielnic), a w zamkniętej niemal 100 lat temu kopalni wydobywało się rudę srebra, nie węgiel. Poza spacerem po zabytkowym rynku warto skusić się na zwiedzenie kopalni albo chociaż przepłynięcie jej kawałka w długich drewnianych łodziach (tak, pływa się pod ziemią!). Warto zahaczyć o pobliski rezerwat buków albo zwiedzić pałac i kościół w Świerklańcu. W pobliżu znajduje się także Muzeum Chleba. Gdzie jeść? W restauracji Carnall na Szymały.