8 kwietnia 2013

Biało-czarny poniedziałek


Trzynasty post z cyklu "Tyle pięknych poniedziałków".

Niedawno Siostra spytała mnie, dlaczego robię jej tyle czarno-białych zdjęć. Mogłam odpowiedzieć: "bo teraz jest modne black & white", ale tego nie zrobiłam.

Zamiast tego zastanowiłam się, co takiego mają w sobie czarno-białe fotografie. Mam nadzieję, że zachwycając się zdjęciami, które dla Was dzisiaj wybrałam, pomożecie mi rozwiązać tę kwestię. 

Klasyka: Cartier-Bresson i jego Oko Do Momentów.
Zdjęcie nie jest doskonałe technicznie i to chyba stanowi jego urok.
To i oszczędna kolorystyka.
Zima w Krakowie okiem polskiego fotografa.
Mistrzowski kadr.
Zima w Illinois okiem amerykańskiego fotografa.
Lubię zimę za takie właśnie oniryczne widoki, jakie czasem nam funduje. 
Paryż okiem fotografa Willa Austina. Gra światła i cienia zachwyca w tej wersji
- w kolorze to by nie robiło takiego wrażenia.

To zdjęcie zrobił On. Ujęcie jest świetne, a brak kolorów odwracających uwagę pozwala skupić wzrok na głównym temacie zdjęcia, czyli wieży.
Klatka schodowa. Mam to zdjęcie w katalogu z Lublina, ale wydaje mi się, że wykonała je
jednak moja Mama. Po kimś musiałam odziedziczyć świra na punkcie fotografowania architektury.
Kiedy się nad tym zastanowiłam, doszłam do wniosku, że zdjęcia czarno-białe mają pewną specyfikę. Kiedy fotografuje się jedzenie, wnętrza czy widoki, brak kolorów działa raczej na niekorzyść kadru. Za to zdjęcia reporterskie czy dynamiczne portrety zyskują na treści. Znaczenia nabiera kontur, faktura, graficzny układ linii i kształtów.

Pamiętacie, jak w ostatnim poście z cyklu "28 zdjęć" pisałam o projekcie fotograficznym do Paryża? No więc już go mam. Zrobię cykl tematycznych zdjęć, skomponowanych pod kątem czarno-białej fotografii. Niech to będzie mój krok ku byciu coraz lepszym fotografem.