30 kwietnia 2013

Nie lubię długich weekendów


foto: Denise Tonin
Oferty specjalne i propozycje wyjazdów na majówkę atakują mnie ze wszystkich stron. W sklepach szaleństwo jak gdyby zbliżała się wojna, a dwa dni świąteczne, w dodatku nie pod rząd. 

Niektórzy już wyjechali, inni czekają na sygnał do świętowania. Będą tłoczyć się po dworcach i lotniskach, deptać bruk starówek w całej Europie i dyszeć. Żądzą relaksu. 

A ja nie.

Wizja tłumu mnie paraliżuje i przeraża. Wizja kolejek do wszystkiego - irytuje. Mam wrażenie, że wielu ludzi funkcjonuje jak w wojsku. Baczność, kolejno odlicz. Do świętowania Nowego Roku przystąp. Przygotować się do wyjazdu na majówkę. Cel, pal.

Zamiast zaspokajać swoje rzeczywiste potrzeby, decydują się na robienie tego co wszyscy. Omotani wizją wspaniałego wypoczynku pielgrzymują do majówkowych mekk. Rozczarowani wracają do wciąż znienawidzonej codzienności. Znajomym mówią, że w Zakopanem czy w Sopocie skandalicznie drogo, w Krakowie golą turystów, w Kazimierzu nie ma gdzie samochodu zaparkować, a na Helu ciągle wiało. Ale oczywiście było świetnie.

Ja nigdzie nie jadę. Przecież najlepiej odpoczywam w domu. Z dala od ludzi. Będę zwiedzać krakowskie knajpki w godzinach, kiedy zmęczeni imprezowicze okopują się na hostelowych pryczach. Lub siedzieć w domu i gotować coś nowego. Rozejrzę się wokół i spróbuję zrobić ciekawe zdjęcia. Albo będę robić nic. A relaks przyjdzie i tak. Tak jak pojawia się co tydzień, na zwykły, niedługi weekend.

Nie lubię długich weekendów, ale oto nieubłaganie nadchodzi kolejny. Wypocznijcie tak jak lubicie!