14 listopada 2013

Gramy w dom


Odkurzanie mieszkania: 4 punkty. Ścielenie łóżka: 1 punkt. Wyrzucenie śmieci: 2 punkty. Grywalizacja funkcjonuje u nas od 2 tygodni. I to całkiem nieźle.
Doprowadzenie 50m2 mieszkania do stanu akceptowalnego przez mieszkańców nie zajmuje dużo czasu. A raczej: nie zajmowałoby, gdyby praca wykonywana była sumiennie i bez rozpraszaczy. Wcześniej to u nas jakoś działało, ostatnio jednak oboje spędzamy mniej czasu w domu, przez co liczba godzin przeznaczonych na ogarnianie znacznie się skurczyła.

PARTNERSKI PODZIAŁ OBOWIĄZKÓW

Dotąd stosowaliśmy zasadę "każdemu według potrzeb i możliwości". On zajmował się podłogami, bo uważał, że ja nie umiem umyć ich tak dokładnie - a ja prasowaniem, bo trafiał mnie szlag jasny, kiedy patrzyłam na Jego nieporadność przy żelazku. Myłam lustro w łazience, kiedy zaczynało mi przeszkadzać, że jest brudne, a On nastawiał pranie, kiedy stwierdzał, że leci na oparach czystych skarpetek. Równowaga była zachowana: żadne z nas nie było przemęczone, a mieszkanie wyglądało w porządku.

UCIEC PRZED WYGODNICTWEM

Na pewno znacie to uczucie, kiedy wracacie do domu po całym dniu i macie ochotę wyłącznie zalec na kanapie czy na fotelu i oddać się błogiemu nieróbstwu. A tu rzeczywistość skrzeczy... Codziennie się ubieramy, więc góra prania rośnie, codziennie jemy, więc kuchenka coraz brudniejsza, a znikąd pojawia się kurz, który każdą powierzchnię zmienia w szare zwierzątko futerkowe.

I właśnie wtedy, kiedy zastanawiałam się nad mobilizacją nas obojga, przeczytałam post Rynn o grywalizacji obowiązków domowych. To było to!

GRAMY W DOM

Żadne z nas nie lubi przegrywać. (On tak bardzo nie lubi, że nie mam z kim grać w Scrabble.) Oboje mamy też jakieś poczucie obowiązku, które każe nam czuć się źle, kiedy bezczynnie patrzymy, jak ktoś pracuje. Dlatego tabelka z punktami sprawdza się u nas całkiem nieźle. 

Przygotowanie tego było proste: zrobiłam listę wszystkich czynności domowych i każdej przypisałam punkty. Kierowałam się przy tym czaso- i pracochłonnością oraz tym, czy chętnie coś podejmujemy. Najmniej punktowane jest np. mycie lustra w łazience, nastawienie zmywarki czy podlanie kwiatów. Najbardziej - mycie podłóg, prasowanie i gotowanie, to bardziej skomplikowane niż codzienne.

GONITWA NA PLANSZY

Lista wraz z tabelką do wpisywania punktów zostały wydrukowane i przypięte na lodówce. Efekt? Codziennie rano ścigamy się, kto pierwszy pościeli łóżko. Całe, bo za ścielenie tylko swojej połowy nie ma punktu. On z czystym sumieniem siada do komputera, spędziwszy wcześniej pół godziny w kuchni na nabijaniu punktów. Nie wkurzam się na Niego za sprzątanie moich ubrań (punkty może dostać tylko za sprzątnięcie swoich), tylko sama grzecznie je chowam.

Jeszcze nie ustaliliśmy, co będzie, kiedy któreś z nas dotrze do końca tabelki. Na razie jesteśmy na jej półmetku, a szala zwycięstwa przechyla się to na moją stronę, to na Jego. Za to mieszkanie dawno nie było tak zadbane i uporządkowane, a my tak zadowoleni z poczucia spełnionego obowiązku.