Pewien pan pracował w swoim ogródku działkowym. W pobliżu biegła droga. Działo się to na Górnym Śląsku, dokładnie w Tarnowskich Górach, więc droga oczywiście była pod górę. Kiedyś podniósł głowę i zobaczył, że z górki turla się duży Fiat: dach, koła, dach, koła, dach, koła. Niewiele myśląc, pobiegł pomóc pasażerom.
- Nic się pani nie stało? Pomogę pani wyjść! - zawołał szarpiąc się z drzwiami samochodu, po czym zaczął wyciągać kobietę z wraku.
- Panie, zabierz pan te ręce! Bo mnie pan podrapiesz! - usłyszał w odpowiedzi.
Historyjkę opowiedział Tata.