- Zgłodniałem - słyszę koło ucha.
- To zrobimy tak - mówię - ja zrobię obiad, a ty posprzątasz łazienkę.
- Nie ma mowy, nie wrobisz mnie.
Nie dał się złapać. Postanowiłam przedstawić mu plan B, niemożliwy do wykonania (tym samym musiałby przyznać, że mój plan A jest jedynym możliwym).
- To może ja posprzątam łazienkę, a ty zrobisz obiad.
- Dobra! - wykrzyknął z entuzjazmem.
Tego się nie spodziewałam.
- Ale... umiesz zrobić obiad? - badam ostrożnie.
- Zaraz obiad. Kanapki jakieś zrobię i już.