Po przeprowadzce przeglądamy naszą apteczkę, która w głównej mierze składa się z leków zapewnionych przez Jego Rodziców.
- O, a to na żołądek... A tu plastry... - wylicza On.
- Według prawa Murphy'ego choroby powinny nas omijać - uśmiecham się.
- A to? Wiesz, co to jest? - pyta On, z błyskiem w oku wyjmując małe pudełeczko.
- Tamiflu? Z czymś mi się ta nazwa kojarzy...
- To na grypę. PTASIĄ!
- O, a to na żołądek... A tu plastry... - wylicza On.
- Według prawa Murphy'ego choroby powinny nas omijać - uśmiecham się.
- A to? Wiesz, co to jest? - pyta On, z błyskiem w oku wyjmując małe pudełeczko.
- Tamiflu? Z czymś mi się ta nazwa kojarzy...
- To na grypę. PTASIĄ!