Jako że obecnie mamy w mieszkaniu 15 doniczek z roślinami, a na balkonie jakieś drugie tyle - wyjeżdżając na weekend zapowiedziałam Mu, że zadzwonię z instrukcją podlewania.
Po kolei instruowałam Go, co i jak powinien podlać: to pierwsze od prawej niedużo, drugie spryskaj, trzecie obficie, to na lodówce tylko na podstawkę... On pomrukiwał na znak, że rozumie, i na bieżąco wykonywał polecenia.
- Kochanie, czy ty to pipetą podlewasz? - spytałam, kiedy przerwy między jednym a drugim "yhm" stawały się nieznośnie długie.
- BUTELKĄ. Staram się być... precyzyjny - odparł On z godnością.
24 maja 2008