W sesji zwykle mało jem, a jeśli mam na głowie stresujący egzamin, to nie jem praktycznie nic - wypijam tylko hektolitry herbaty i mleka. Dzień przed egzaminem, wieczór, pora kolacyjna.
- Nie jesteś głodna? - pyta z nadzieją w głosie On. Wie, że jeśli jestem, to zrobię kolację i dla niego.
- Nie - rzucam obojętnie znad książki.
- Ale na pewno nie jesteś głodna? - upewnia się On.
- Nie - odpowiadam zniecierpliwiona.
- To zjem za siebie i zjem za ciebie, i zjem za nas oboje... - podśpiewuje On, w pląsach zmierzając w stronę kuchni. - Zjem za czworo - oznajmia triumfalnie, wracając z kanapką.
15 czerwca 2008