Kiedy zeszłego lata tuż po przeprowadzce robiliśmy remont, umazana farbą i odziana ze względu na upał dość skąpo - acz przyzwoicie! - zeszłam na dół, żeby wyrzucić śmieci. Drzwi otworzył przede mną sympatyczny młody mężczyzna, po czym przedstawił się jako sąsiad z naprzeciwka. Od tego czasu mieszkaliśmy sobie drzwi w drzwi.
Niedawno sąsiad z naprzeciwka postanowił położyć sobie w mieszkaniu panele. Z niewiadomych powodów przykrawał te panele na korytarzu, przez co na każdej możliwej powierzchni osiadała milusia warstwa szarego pilśniowego pyłu. Niezwykle przyjazną powierzchnią okazała się nasza nowa wycieraczka.
Gdy ostatnio była u mnie koleżanka z siostrą, nie omieszkałam skomentować tego faktu:
Gdy ostatnio była u mnie koleżanka z siostrą, nie omieszkałam skomentować tego faktu:
- O, nowa wycieraczka - zauważyła koleżanka.
- Ano nowa, tylko panowie z naprzeciwka robią remont i nam ją zapylili. Mam nadzieję, że wytrzepią, jak już skończą pylić - odparłam spokojnie, ale na tyle głośno, żeby było słychać także za uchylonymi drzwiami panów z naprzeciwka.
Tego samego wieczoru panowie skończyli remont, a ja znalazłam na wycieraczce karteczkę.