Wychodząc z domu poślizgnęłam się i wykręciłam sobie kostkę. Ze spuchniętą nogą pokuśtykałam do domu, po czym skacząc w skarpetce do łazienki wywróciłam się na kafelkach i obiłam kość ogonową o ostry próg.
- Pożałuj mnie... - zwracam się do Niego głosem Zbolałego Kurczątka.
- Moja ty biedna... - posłusznie żałuje On. - Ale wiesz, że się nad tobą lituję tylko dlatego, że taka z ciebie sierota?
- Wiem... - pociągam nosem.
- Za to z tej okazji zrobię obiad.
- Skoro tak, to mogę sobie wykręcać kostki nawet codziennie...
12 stycznia 2009