22 czerwca 2009

Proszę, proszę - kalosze!


Takiego czerwca jak żyję, nie pamiętam. Przeniosłam się do Pchełki i Lubego z trzema parami butów - mam tenisówki do biegania, japonki na upał i sandałki na obcasie do lansu. Od razu okazało się, że brakuje mi kapci (u siebie biegam w skarpetkach, ale kombinacja skarpetki + panele/płytki daje razem taniec na lodzie), a dziś rano lało tak strasznie, że postanowiłam twardo kupić kalosze.

Nic to, że zapewne jak kupię, to przestanie padać. Przekupienie pogody nie jest karalne, a jak powiedziała Pchełka, w Polsce kalosze warto mieć. Jeśli nie teraz, to na jesieni.

I teraz...
"Happiness"!

John had
a great big
waterproof
Macintosh.


John had
a great big
waterproof
hat.


John had
great big
waterproof
boots on.


And THAT
said John,
is THAT.


(Wiersz pt. Happiness autorstwa Alana Aleksandra Milne.)