13 sierpnia 2009

Podejrzliwie


Bardzo się przejmuję naszym jutrzejszym wylotem do Londynu - to będzie moja pierwsza w życiu prawdziwa podróż samolotem (nie licząc lotu krajobrazowego nad Helem w wieku lat 11).

- Ile kosztuje nadbagaż? - pytam Go.
- A co, chcesz brać?
- Nie...
- To po co pytasz, jak nie chcesz brać nadbagażu?
- Chciałam tylko wiedzieć, czy jest o co robić halo... - kulę się.
(Po konsultacji z Lubym Pchełki okazało się, że jest.)

- Skąd się wziął ten zakaz brania na pokład pojemników powyżej 100 ml?
- A co, chcesz brać jakiś większy?
- Nie!
- To po co pytasz?
- Chcę WIEDZIEĆ!
(Ten zakaz jest idiotyczny. Szkoda, że nie mam nitrogliceryny.)

A w ogóle to od rana miałam się pakować i wciąż wynajdywałam kolejne preteksty, bardziej lub mniej wiarygodne, żeby tylko tego nie robić. Kiedy wreszcie stanęłam przed szafą, zrozumiałam, dlaczego: zupełnie nie wiem, co ze sobą zabrać!