27 listopada 2009

Games people play


Natknęłam się ostatnio na dwie wręcz doskonałe w swej głupocie reklamy.

Pierwsza jest reklamą kabanosów. Kabanosy jakie są, każdy wie, i jak są pakowane, zapewne też. Otóż na plakacie, o którym mowa, wątpliwej urody opakowanie kabanosów spoczywa sobie na atłasowej czerwonej poduszce, gustownie podświetlone. Obok widnieje hasło: "Smak w wytwornej oprawie". CO wytwornego jest w kabanosach, czy ktoś mi może to wyjaśnić? Chyba że producent w zaciszu domowym stosuje dla nich tę samą nazwę co moja Rodzina: futerko Franka (od: frankfurterka). Futro z definicji jest wytworne, abstrahując od jego pochodzenia.

Drugą reklamę znalazłam w czasopiśmie pt. Miasto Kobiet. Jest tam taki modulik, który reklamuje Studio Paznokci*. Pod napisem "Studio paznokci", tuż obok zdjęcia dwóch stóp z jakimś dzikim dwukolorowym pedicure, nurzających się w wodzie i świeżych kwiatach, widnieje hasło "Nowość: przedłużanie rzęs!". Rzęs na paznokciach?

* A propos takich wydumanych nazw - zawsze przypomina mi się Andrzej Stasiuk. Cytat cokolwiek niecenzuralny. "W najgorszych pipidówach wyjebane neonowe szyldy: »Świat łazienek«, »Kraina armatury«, »Salon zlewozmywaków«, »Galeria sraczy«, »Studio parapetów», »Świątynia bidetów«, mój kraj jest głupi jak but i zawsze będzie wyglądał jak stróż w Boże Ciało, zawsze się będzie pindrzył jak cieć do kościoła."