W salonie z lampami zobaczyliśmy na wystawie wielkiego konia z kryształków. W zasadzie tylko koń nas ujął swoim urokiem, ale ze względu na jego rozmiary i cenę wyszliśmy z niczym.
- Wiesz, tak sobie myślę, że moglibyśmy sobie kiedyś kupić takiego konia... - odezwałam się po wyjściu ze sklepu.
- Musielibyśmy wszystko wyrzucić z sypialni, powiesić konia i sprzedawać bilety wstępu - mruknął "zachwycony" tą perspektywą On.
- Podłogę wylalibyśmy betonem, ściany pokryli surowym tynkiem, a na środku leżałby goły materac i wynajęlibyśmy artystów, którzy by uprawiali pod koniem seks na jeźdźca - snułam swoje wizje. - Taki performance: nie mają ubrań, mebli ani nic, bo kupili konia.
31 maja 2010