Wracam po spacerze wokół zalewu Zakrzówek (dzięki, Olu!).
- I jak się czujesz? - pyta troskliwie On, odbierając mi kolejno siatkę, torebkę i sweter.
- Doskonale. Zakrzówek wpływa kojąco na nerwy. Jestem teraz pogodzona z całym światem.
- To wspaniale! - cieszy się On.
- Choć oczywiście musiałam spotkać onanistę, zawsze jakiegoś spotykam, jak tam idę! - rechoczę myjąc ręce.
- Ja sobie wypraszam, nie było onanisty, jak byliśmy tam razem!
13 września 2010