Stańczyk udowodnił już dawno, że wśród Polaków najwięcej jest lekarzy. Ta anegdota jest tak znana, że nie będę jej tu przytaczać - a prawdziwa. W sieci roi się od forów medycznych, a lekarze często narzekają, że pacjenci próbują obalać ich teorie i diagnozy korzystając z wiedzy z internetu i czasopism. Statystyki ujawniają, że leczymy się najczęściej sami i że nadużywamy leków bez recepty.
Dziś usłyszałam w programie telewizyjnym "straszną" informację, że nożyczki i szczotki w salonach fryzjerskich nie są dezynfekowane po każdym kliencie - a przecież "klient może mieć problem z łuszczycą!". Współczuję rzeszom łuszczyków po tym programie (a stanowią oni ok. 4% populacji!), bo po raz kolejny ich choroba została przedstawiona gorzej chyba niż średniowieczny kołtun. Pani "ekspertka" w telewizji nie zadała sobie trudu, żeby mówić do rzeczy: bo łuszczyca NIE JEST ZAKAŹNA. (Ba, sama od lat chodzę do fryzjerki, która ma łuszczycę.)
Warto czasem filtrować informacje znalezione w sieci, bo to miejsce jest jak wspólna lodówka w akademiku: każdy może do niej włożyć co zechce, a potem nie ma komu się przyznać do pleśniowego potwora z garnka. A przecież zdrowie to najcenniejsza rzecz, jaką mamy. Nikt nie oddałby drogiego samochodu w ręce dyletanta, więc dlaczego słuchamy rad osób, które o medycynie nie mają pojęcia? Dlaczego telewizja śniadaniowa i opinie samozwańczych "ekspertów" są dla nas ważniejsze niż dyplom lekarza medycyny?
Dziś usłyszałam w programie telewizyjnym "straszną" informację, że nożyczki i szczotki w salonach fryzjerskich nie są dezynfekowane po każdym kliencie - a przecież "klient może mieć problem z łuszczycą!". Współczuję rzeszom łuszczyków po tym programie (a stanowią oni ok. 4% populacji!), bo po raz kolejny ich choroba została przedstawiona gorzej chyba niż średniowieczny kołtun. Pani "ekspertka" w telewizji nie zadała sobie trudu, żeby mówić do rzeczy: bo łuszczyca NIE JEST ZAKAŹNA. (Ba, sama od lat chodzę do fryzjerki, która ma łuszczycę.)
Warto czasem filtrować informacje znalezione w sieci, bo to miejsce jest jak wspólna lodówka w akademiku: każdy może do niej włożyć co zechce, a potem nie ma komu się przyznać do pleśniowego potwora z garnka. A przecież zdrowie to najcenniejsza rzecz, jaką mamy. Nikt nie oddałby drogiego samochodu w ręce dyletanta, więc dlaczego słuchamy rad osób, które o medycynie nie mają pojęcia? Dlaczego telewizja śniadaniowa i opinie samozwańczych "ekspertów" są dla nas ważniejsze niż dyplom lekarza medycyny?