16 grudnia 2010

Demofobia


Bardzo źle się czuję w tłumie. Zwykle jakoś sobie z tym radzę - unikając tłumu albo zaciskając zęby i/lub pracując łokciami. Czasem jednak tracę nad sobą panowanie, czując nadchodzący atak paniki. Ostatnio zdarzyło się to w Luwrze, kiedy nie mogąc przebić się przez tłuszczę otaczającą Monę Lisę (wcale nie chciałam oglądać tego obrazu, chciałam zaczerpnąć powietrza) potrąciłam kilka osób, w tym, jeśli wierzyć Jego słowom, matkę z dzieckiem.

- Nareszcie! - odetchnęłam z ulgą, opuszczając Galerię Krakowską po kilkugodzinnych poszukiwaniach prezentowych.
- Co nareszcie? - zaniepokoił się On.
- Nareszcie mam pewność, że nikomu nie zrobię krzywdy! Bo mogę oddychać i nie ma tu tłoku!
- A, fakt, zapomniałem, że tak źle znosisz chodzenie po galeriach... - pokiwał głową On.