Wiewiórka z Pozytywnej Kuchni.
Trudno mi się było zdecydować. Czytam regularnie co najmniej kilka blogów kulinarnych, często dodaję przepisy do specjalnego folderu w przeglądarkowych zakładkach, ale korzystam z nich sporadycznie.
Co jednak sprawia, że Pozytywna Kuchnia jest moim ulubionym blogiem? Przede wszystkim - brak zadęcia. Dorota po prostu gotuje, nagrywa to i opisuje, bez grafomanii i egzaltacji. Przyjemne dla oka zdjęcia wyglądają autentycznie. Poza tym z jej bloga łatwo się korzysta (szereg ułatwiających życie funkcji, jak lista zakupów czy wyszukiwanie wg kategorii), a przepisy są wykonalne, nie wymagają wyprawy do Indonezji po pastę pandanową czy założenia w wannie hodowli fiołków.
Co jednak sprawia, że Pozytywna Kuchnia jest moim ulubionym blogiem? Przede wszystkim - brak zadęcia. Dorota po prostu gotuje, nagrywa to i opisuje, bez grafomanii i egzaltacji. Przyjemne dla oka zdjęcia wyglądają autentycznie. Poza tym z jej bloga łatwo się korzysta (szereg ułatwiających życie funkcji, jak lista zakupów czy wyszukiwanie wg kategorii), a przepisy są wykonalne, nie wymagają wyprawy do Indonezji po pastę pandanową czy założenia w wannie hodowli fiołków.
Tutaj link do wiewiórki, którą piekłam ostatnio.
Dokonałam kosmetycznych zmian: orzechy włoskie zastąpiłam laskowymi (On ma na włoskie alergię), zamiast białego cukru dałam ciemny muscovado. Planowałam jeszcze pokryć ciasto budyniowym kremem, ale okazało się tak mięciutkie i wilgotne, że krem nie był potrzebny. Piekłam w formie cwibakowej i kroiłam na plastry jak keks. On był zachwycony, moja rodzina zjadła ze smakiem, słowem - polecam.
Przyłącz się do akcji! |