5 grudnia 2010

Dzień 15 - kiedyś znienawidzone, dziś ulubione


Pomidory!

Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale jako dziecko nienawidziłam pomidorów. Keczup jeszcze był znośny, zupa też jakoś uszła, ale surowy pomidor na kanapce... Nie tknęłam za żadne skarby. Przyczyną tego stanu rzeczy była nieszkodliwa dolegliwość zwana językiem geograficznym. Póki na nią cierpiałam, jedzenie pomidorów wywoływało ostry, szczypiący ból.

Na szczęście wyrosłam z języka geograficznego. Teraz uwielbiam pomidory w każdej postaci: surowe, suszone, rozgotowane, uduszone, upieczone, nadziane, przetarte, wyciśnięte. Żałuję, że nie można ich jeść przez cały rok.

Przyłącz się do akcji!