18 maja 2011

Machina


O poranku - On śpi, ja wybiegam do pracy.

- Kochanie, nie przestrasz się, jak wstaniesz, bo tam jest pajączek. Taki nieduży.
- Mhmmmm. Gdzieee? - mamrocze On.
- W dużym pokoju. Wyrzuciłabym go na balkon, ale musiałabym znaleźć sprzęt do tej operacji, a już nie mam czasu.
- Mhmmmm. Zrobić zakupyyy?
- Kup tylko ryż. W ogóle musimy sobie zamontować jakąś specjalistyczną aparaturę do wyrzucania pająków na balkon.
- Mhmmmm. Koniecznie.

Parę godzin później On dzwoni do mnie:
- I gdzie był ten pająk?
- Przecież ci mówiłam, w pokoju.
- Aha, nie spotkałem go. Zrobić jakieś zakupy?
- Przecież ci mówiłam, kup ryż.
- Ja wtedy spałem, nic nie pamiętam, prócz tego, że cię podglądałem, jak się ubierałaś.