Impreza odbywała się pod hasłem Sweet Party - obowiązywał "słodki" strój, mile widziane falbanki, pastelowe wzory i kokardki. Kwiaty były oczywiście różowe!
Na stole zamiast obrusa położyłam papier do rysowania. Były też oczywiście kredki! I lizaki. Bardzo słodkie. Wszystkiego pilnował nasz VIP, czyli naczelny bumelant Polski - żółciutki jak słońce krasnal.
Tarta z karmelizowanymi porami, serem pleśniowym i pieczarkami została pożarta w mgnieniu oka. Ledwie zdążyłam zrobić zdjęcie! |
A tutaj tarta pomidorowa. Wzbudziła nieoczekiwaną falę nostalgii za przedszkolną pomidorówką. A to tylko czerwone pesto... |
Tort z imprezy nie ostał się do momentu fotografowania. A szkoda, bo był bardziej imponujący (i większy) niż ten ze zdjęcia, który zaniosłam do pracy. Ale smak ten sam. |
Muffiny. Jak wiadomo, muffin to tylko taki brzydszy cupcake - więc te miały kolorowe czubeczki. Żeby było wesoło. |
Muffin w rękach muffinożercy. Zaraz zakończy swój wesoły żywot... |