Skosili nam trawnik, więc On się poczuł alergicznie. Marudzi i jęczy.
- Nie marudź! Bo cię w końcu wykastruję! - nie wytrzymałam.
- I myślisz, że to pomoże? - smarknął z powątpiewaniem On.
- Pomoże!
- Myślisz, że źródłem marudzenia jest u mnie tylko jedna część ciała?
- Pewnie. Popatrz na mnie. Ja jej nie mam i nie marudzę.
4 sierpnia 2011