Umówiliśmy się na Brackiej. Niedziela i okazja (obchodziliśmy dziesięciolecie!), więc ubrałam się nieco bardziej odświętnie niż zwykle.
- Tak sobie patrzyłem jak szłaś i myślałem: jaka laska...
- Aha. I co?
- I w końcu stwierdziłem, że jednak to ty! A nie żadna laska! - ucieszył się On.