Byliśmy w weekend w moim rodzinnym mieście i zahaczyliśmy o plac zabaw. Ja się huśtałam, On się rozglądał.
- Co to jest? - zdumiał się.
- Pedobear! - wykrzyknęłam na widok brązowego kosza na śmieci o kształcie misia z rozdziawioną paszczą.
- Rzeczywiście... Dziecko podchodzi, a on: chaps! i połyka.
- A widziałeś, że ma nawet klapkę z tyłu? Pewnie po to, żeby już takie połknięte dziecko po wszystkim można było wyjąć...