1 stycznia 2012

"O północy w Paryżu"



"A ty lubisz Allena?" - spytał mnie ktoś niedawno. Otóż, trudno powiedzieć, skoro na 44 filmy, które wyreżyserował, widziałam zaledwie pięć, czyli nawet nie 1/9. Taka dawka nie pozwala wyrobić sobie zdania na temat całej twórczości, chociaż muszę przyznać, że to, co widziałam, sprawiało jedynie, że chciałam więcej. Dlatego po trzech wyjściach do kina, które nie doszły do skutku, wreszcie obejrzeliśmy "O północy w Paryżu".

To tutaj powinien znaleźć się pisarz szukający inspiracji do swojej książki oraz jego narzeczona i przyszła teściowa, niestrudzenie wynajdujące coraz to nowe sposoby na wydawanie pieniędzy. Pisarz jednak we współczesnym Paryżu szuka jego dawnej świetności, czyli lat 20 XX wieku. Jego marzenie spełnia się jak w "Godzinie pąsowej róży", ale okazuje się, że każda epoka ma swe własne cele i co innego uważa za czasy świetności. A ten Paryż... Według mnie jest piękny w każdych czasach.

Midnight in Paris, USA 2011