- Zakręcaj korki! Bo jak ktoś chce podnieść za korek, to potem się zdziwi! - pouczył mnie On.
- Ale jakie korki? - wytrzeszczyłam oczy, mając w głowie obraz piwniczki z winem nakładający się na wizję korków wybitych w instalacji elektrycznej.
- Wszystkie! - odparł z mocą On.
- A. W sensie zakrętki. Ale nie podnosi się za zakrętkę, ktoś powinien to wiedzieć.
- Kopnę cię..!
- Kochanie, to nie zmieni zasady, że nie podnosi się za zakrętkę.
- Ale kopie się w tyłek. Ta zasada też jest niezmienna - uśmiechnął się pod nosem On.