- Czego ty słuchasz... - załamał się On, wtargnąwszy mi do łazienki i usłyszawszy piosenki z Glee.
- Coś się nie podoba?
-WSZYSTKO - odrzekł On. - Dlaczego nigdy nie włączasz sobie pod prysznic Black Sabbath?
- Bo nie mam - odparłam spokojnie.
- Led Zeppelin? Deep Purple? Breakout? - wymieniał On, a ja kręciłam głową. - Może chociaż Genesis?
- Nie mam nic Genesis. Wszystko, co wymieniłeś, mam na płytach, a ten komputer nie odtwarza płyt, przecież wiesz.
- To może chociaż Stinga..? - zajęczał On jak rasowy zajączek.