Delikatesy, szukałam mojej wody w specjalnej butelce.
- Przepraszam, czy macie wodę Ogo? - spytałam pracownika.
- Ogo? Ogo... A jak to wygląda? - podrapał się po głowie młody chłopak.
- Okrągła butelka.
- Każda butelka jest okrągła...
- Ale nie w przekroju. Okrągła. W kształcie kuli. O, taka - wyjęłam starą butelkę z torebki.
- Takiej nie mamy na pewno... Zaraz! Pokazała to pani ochronie przed wejściem?
- Eee... nie. Dlaczego miałabym to robić?
- Ale ma pani paragon na to? - drążył pracownik-neofita.
- Kupowałam tę wodę jakieś pół roku temu, poza tym przecież sam pan mówi, że tego nie macie, więc w czym problem?
- Jak pani nie ma paragonu, to ja w ogóle nie mogę z panią rozmawiać - chłopak wrócił do układania jogurtów na półce. - W ogóle nie widziałem pani! - dodał, obejrzawszy się przez ramię.
Ja rozumiem, że w różnych firmach są różne zasady i że niektóre z nich (zasad, nie firm) bywają głupie i nieżyciowe. Ale to nie znaczy, że trzeba odłożyć mózg do szafki przed pracą i podłączać go dopiero po zakończeniu dniówki.