- Wróciłam dzisiaj do domu, otworzyłam okno i usłyszałam, jak jakaś babka woła: "Kuśka! KUŚKA! Chodźże tu!"
- I co to było? - Jemu zaśmiały się oczy.
- W pierwszej chwili myślałam, że ja źle słyszę, że córkę Kasię woła. Ale nie. Wołała psa. I ten pies naprawdę miał na imię Kuśka!
- To właściwie nie takie złe... - zastanowił się On. - Najlepiej nazwać psa Kurna.
- Albo mieć dwa psy, jednego Kurna, drugiego Chodźże. I wołać je razem.