- Fajne są te takie...
- Skrzydełka? - zapytałam, trzepocząc moją bluzką z farfoclami na ramionach.
- Nie nazwałbym tego skrzydełkami. To jest raczej... no, takie coś. Jak kupa. Kupa szatana.
- Myślisz, że w ogóle istnieje coś takiego? Skoro szatan to pojęcie, to nie ma układu pokarmowego.
- Ale jest coś takiego jak kaka szatana - upierał się On.
- No to ma czarcią jamę w miejscu jamy ustnej, potem mroczne gardło, diabelski przełyk, siarkowy żołądek, piekielne jelito cienkie, 666-nicę w miejscu dwunastnicy, wreszcie ognisty żołądek, a na końcu demoniczny odbyt.
- Jesteś całkiem głupia - z niesmakiem stwierdził On.
- Pomyłka! Nie jestem głupia, tylko k r e a t y w n a.