2 kwietnia 2012

Wodę z mózgu


Pora wyjść z szafy: piję wodę z kranu.

Czy jesteście zszokowani moim wyznaniem?

Jeśli nie - możecie przestać czytać ten post i wznieść za mnie toast szklanką kranówki. Jeśli tak - czytajcie dalej.

Argument 1: LOGIKA

Mieszkam w Polsce, gdzie obowiązują dość rygorystyczne przepisy dotyczące wody w kranie. Dlatego mogę po myciu zębów płukać usta kranówką czy nalewać nieprzegotowaną do pojemników na lód, nie obawiając się sensacji żołądkowych. Skoro w kranach płynie woda pitna, to dlaczego jej nie piję? Ot, pytanie. Może jest niedobra?

Spróbujcie. Oznaczcie dna trzech identycznych kubków czy innych nieprzezroczystych naczyń i nalejcie do nich kolejno zimnej wody z kranu, wystudzonej przegotowanej i koncernowej* z butelki. Schłodźcie w lodówce. Spróbujcie określić, która jest która. Jeśli jesteście w stanie je zidentyfikować, to gratuluję, należycie do 3% populacji, która ma bardziej wrażliwe kubki smakowe niż Magda Gessler. Może powinniście zostać enologami? Jest również możliwość, że mieszkacie w miejscu, w którym kranówka ma wyjątkowo kiepską jakość, np. ze względu na starą instalację czy na chlor - ale filtr węglowy sobie spokojnie z tym poradzi. (O filtrach węglowych niżej.)

* Koncernowe wody to np. Kropla Beskidu (The Coca-Cola Company), Górska Natura (PepsiCo) Żywiec-Zdrój i Dobrowianka (Danone), Nałęczowianka (Nestle).

Argument 2: OPAKOWANIE

Do produkcji opakowań na wodę zużywana jest ropa naftowa - ta sama, której ceny ostatnio przyprawiają kierowców o palpitacje serca. Do wyprodukowania 200 butelek na wodę potrzebne jest ponad 11 litrów ropy naftowej - nieodnawialnego źródła energii, którego według prognoz z 2000 roku zostało nam zaledwie 500 miliardów baryłek. To nie tak dużo, zważywszy na fakt, że od tego czasu na samą produkcję butelek na wodę kupowaną przez mieszkańców USA zużyto 18 miliardów baryłek.

Butelki PET nadają się do recyklingu, ale w Polsce tylko kilkanaście procent rzeczywiście trafia do ponownego przetworzenia. Z ręką na sercu: ja bardzo rzadko wrzucałam zużyte butelki do "dzwonów" - bo zwykle opróżniałam je będąc w mieście, gdzie takich pojemników nie ma na każdym rogu. Teraz nie muszę się o to martwić, bo nie kupuję wody butelkowanej.

Argument 3: CENA

Do Krakusa to zawsze przemówi, a jeśli wierzyć plotkom, to i do Poznaniaka. Studiując, pracując i trenując wydawałam ok. 800 zł rocznie na samą wodę butelkowaną. Bo wiadomo, raz kupowałam w najbliższym sklepie, innym razem na dworcu, za trzykrotnie wyższą cenę. Mogłabym za to zafundować sobie wypasioną skórzaną torebkę albo dzień dla urody u kosmetyczki.

Niestety, picie wody z kranu trzeba zacząć od inwestycji - konieczny jest bidon lub butelka z twardego plastiku. Osoby, które jeżdżą samochodem i nie szaleją jak ja z noszeniem całego dobytku przy sobie, mogą kupić dowolny napój w szklanej butelce, która jest najbardziej ekologiczna, ale ciężka. Jeśli smak wody z kranu Wam przeszkadza, znacząco poprawi go filtr węglowy: można kupić dzbanek do domu i/lub butelkę z takim bajerem. Filtr pozbawia wodę części kamienia (ale nie całego, bo kamień wcale nie jest niezdrowy!), usuwa niektóre substancje chemiczne (np. posmak chloru). Nie usuwa bakterii, dlatego nie można go stosować do uzdatniania wody, o której niżej - ale kranówka nie może być skażona bakteriologicznie. 

JAKIE SĄ KOSZTY?
Wyliczenie roczne.

WODA BUTELKOWANA, 3 litry dziennie*
+ woda - ok. 0,8 zł (szacunkowy koszt 1000 l zimnej wody)
+ ok. 850 zł - koszty towarzyszące (energia potrzebna do wydobycia wody, marża dla producenta, VAT, transport)
+ 350 zł - marketing
+ 200 zł - koszt samych butelek

= 1400 zł

WODA Z KRANU, 3 litry dziennie*
+ woda - ok. 0,8 zł (szacunkowy koszt 1000 l zimnej wody)
+ 100 zł - koszt filtrów do dzbanka
+ 49 zł - koszt butelki z filtrem
+ 90 zł - koszt filtrów do butelki

= 239 zł

* Dlaczego zakładam tylko 3 litry dziennie? Bo te mityczne 5 litrów to ściema producentów wody butelkowanej**. Organizm zdrowego, niepracującego fizycznie człowieka potrzebuje ok. 5 litrów PŁYNÓW dziennie - w co wliczają się wszystkie napoje i płynne posiłki: zupa, kawa i herbata, a także płyny z produktów stałych, takich jak owoce, warzywa, lody.

** Wiem, że pracując w branży reklamowej stoję niejako okrakiem nad przepaścią dzielącą mnie, świadomego konsumenta i mnie, broniącą interesu klienta - ale co poradzę? W każdym razie, woda źródlana kosztuje tak mało, że kupując butelkowaną utrzymujemy koncerny, które i bez tego mają ogromne zarobki. Moim zdaniem, jeśli już kupować w butelkach - mimo wszystkich przeciw, które tutaj wymieniłam - to najlepiej prawdziwą mineralną, czyli z minimum 500 mg pierwiastków na litr. Płacenie wielokrotnie więcej za to samo, co mamy w kranach, nie ma absolutnie żadnego sensu. 

Ale jak to - z kranu?

Butelki Bobble z wbudowanym filtrem węglowym.
Dostępne w firmowym sklepie internetowym
waterbobble.pl oraz m.in. w sklepach sieci DUKA.
Rano zdejmuję moją butelkę z suszarki na naczynia, napełniam ją wodą. Kiedy wypiję, napełniam wodą z kranu - w kuchni w pracy albo w łazience w restauracji czy w kawiarni, czy w tzw. szalecie publicznym. Napełnianie mojej butelki nie nastręcza mi trudności, bo właściwie wszędzie jest miejsce, gdzie można skorzystać z toalety, a w nim umywalka z wodą pitną. 

Jaka woda jest pitna?

Każda woda z wodociągów - jest badana pod kątem bakteriologicznym i zawartości metali ciężkich.
Woda ze studni głębinowych.
Woda w każdym kranie poza tymi oznaczonymi "woda niezdatna do picia".

Jaka woda nie nadaje się do picia - nie jest wodą pitną?

Dostępna w toaletach przenośnych typu toi-toi.
Z fontann i wodotrysków.
Z pomp oznaczonych przekreśloną szklanką lub kranem, tabliczką "woda niezdatna do picia".
Deszczówka i woda z kałuż, co chyba oczywiste.
Woda z rzek i jezior, woda morska.
Za granicą, np. w Azji czy w Afryce - radzę ogólnie uważać z wodą z kranu poza Europą Zachodnią. 

I na koniec: nie dajcie sobie zrobić wody z mózgu ani nabić się w butelkę!

Powyższy tekst oparty jest na faktach oraz moim - mam nadzieję - racjonalnym rozumowaniu. 
Nie stanowi on porady eksperta!